wtorek, 6 czerwca 2017

Król Lew Nowa Era (2) Rozdział 4 - Ving'ora



Tego samego dnia Kiara postanowił odwiedzić Vitani by z nią porozmawiać. Wiedziała co się stało poprzedniego dnia i chciała to wszystko jakoś wyjaśnić.
- Vitani jesteś tu? – spytała od progu.
- Ach to ty wejdź. – zaprosił ją do środka znajomy głos.
                Kiara przyjęła zaproszenie i weszła.
- Więc może coś zjesz. Mam tutaj świeżo złapaną antylopę. – powiedziała Vitani wskazując na leżące obok niej kawałki mięsa.
- Nie dziękuję – powiedziała Kiara stając obok niej – chciałam tylko z tobą porozmawiać na temat twojej wczorajszej kłótni z Kopą.
- Słyszałaś – speszyła się lwica – i co Kopa wszystko powiedział?
- Właściwie to było was słychać na całej sawannie? – powiedziała Kiara robiąc głupią minę.
                Vitani tylko odwróciła spojrzenie.
- Wiem co mi teraz powiesz. Powinnam iść do niego i go przeprosić, ale to wcale nie jest takie proste…
- Wiem – przerwała jej Kiara – chcesz mu wybaczyć, ale coś ci mówi, że nie powinnaś. Czujesz się bezsilna i samotna. Ale nie przyszłam tu by cię przekonać, że powinnaś mu przebaczyć. Zrobisz jak uważasz.
                Lwica tylko spojrzała na nią zdziwiona.
- To ja już nie będę ci przeszkadzać. – powiedziała Kiara i wyszła z groty.
                Vitani tylko wodziła za nią wzrokiem.
-(Co ten Kovu znów zrobił?!)- pomyślała.


- - -
                Lwiątka wreszcie dotarły do baobabu Rafikiego desperacko wspinając się na jego czubek. Gdy ten się ich zapytał co się stało dzieci przekrzykując się nawzajem opowiedziały mu wszystko. Stary pawian im dłużej ich słuchał tym bardziej rzedła mu mina i kiedy lwiątka wreszcie przestały gadać on tylko pokręcił głową.
- Nie powiem, że wiedziałem iż kiedykolwiek uda im się uciec, ale nie spodziewałem się tego tak szybko.
- Ale o co chodzi? Kim one są?! – krzyczała Nyota, która nienawidziła być niedoinformowana.
- Zaraz wam wyjaśnię. Otóż widzicie Mabaya i Nzuri…
- Byli tylko jednymi z pierwszych lwów na ziemi. - usłyszeli za sobą czyiś głos.
                Wszyscy się odwrócili i zobaczyli, że za nimi stoi Maji, która podsłuchała ich opowieść. Nie trzeba chyba opisywać zaskoczenia jakie wszystkich ogarnęło.
- Od dziecka bardzo lubiłam legendy, więc wiem. Przepraszam, że wam przerwałam. To ja już sobie pójdę. – powiedziała Maji rumieniąc się.
- A może tak byś ty opowiedziała tą legendę? – powiedział Rafiki.
- Bardzo chętnie! – zawołała lwiczka i zaczęła opowiadać:
                Dawno temu za nim jeszcze Nzuri i Mabaya mieli ze sobą na pieńku, z ciemności, którą Mabaya władał, zaczęły wyłaniać się dziwne potwory. Jednymi z nich były Ving’ora czyli syreny. Umiały one przepięknie śpiewać, ale by móc to robić musiały żywić się nienawiścią innych. Dlatego za każdym razem gdy śpiewały zwierzęta kłóciły się i wokół rozprzestrzeniał się chaos, którym syreny się żywiły. Ale kiedy Mabaya został strącony do czeluści cienia, wraz z nim zostały również strącone Ving’ora i inne stwory ciemności. Wielu twierdzi, że pierwszą oznaką tego, że Mabaya powróci będzie wydostawanie się na powierzchnię złych mocy, które przygotują miejsce dla swojego pana.
                Zapadła głęboka cisza.
------------------------------------------------------------------------
Cześć siemanko z tej strony znów ja a to jest kolejny rozdział K.L.N.E! Tak jest moi drodzy po długim okresie czekania jest ten oto krótki rozdział i tak K.L.N.E ma swoją mitologię. A tak poza tym dzięki za 2000 wyświetleń! (słychać w tle gwizdki urodzinowe) To jak na razie tyle. Trzymajcie się ciepło i papaski!
P.S Rozdział został poprawiony.