piątek, 5 sierpnia 2016

Król Lew – Nowa Era Rozdział 7 – Wspomnienia i Trudne Decyzje

  
    Tego wieczoru Kion siedział przy wodopoju, wpatrując się w taflę wody.  Właśnie wrócił z misji, a gdy dowiedział się co się stało, był załamany. Martwił go nie tylko fakt, że jego przyjaciółka straciła męża i dziecko, ale też myślał, że to jego wina. Przecież to właśnie on, jako przywódca Lwiej Straży, powinien zapobiec  takim zdarzeniom. Żałował, że go wtedy nie było i nie mógł pomóc. Czuł, że zawiódł. 

    Nagle w jego głowie zaczęły pojawiać się wspomnienia z dzieciństwa, które zmieniały się z każdą chwilą. Przypomniał sobie jak dowiedział się o tym, że jest przywódcą Lwiej Straży oraz różne przygody, które miał jako dziecko… Ah to były czasy… Ale cóż to? Przed oczyma mignęło mu wspomnienie dwóch zdarzeń, o których wcześniej zapomniał. Pierwszy przedstawiał jak on i jedna lwiczka przytulają się do siebie. Dobrze wiedział kim była ta lwiczka. To była Tifu. Siedzieli razem nad wodopojem i szeptali sobie coś.     

 
    Drugi obraz za to, był kompletnym przeciwieństwem tego, co przed chwilą zobaczył. Jakaś lwiczka łasiła się do niego, a on ją odpychał. To była Zuri starsza siostra Tifu. Ona się w nim zakochała, zaś on traktował ją jak przyjaciółkę.

    To właśnie spowodowało wielką kłótnię między Zuri a Tifu. W ostateczności wygrała Tifu, a Zuri znalazła sobie innego i mieli razem dziecko. To właśnie ona była tą lwicą, której Kion żałował, że nie pomógł. Spojrzał w niebo i przez dłuższą chwile wpatrywał się w nie, zastanawiając się, czy prosić Mufasę o pomoc, czy też nie. W końcu zrezygnował, położył się na murawie i zasnął. 

 

                                                                               ***

    Słońce już chyliło się ku zachodowi, ale Kiara nie poszła do groty, tylko siedziała na czubku Lwiej Skały zapatrzona w zachodzące słońce. W końcu jej smutek zauważyła Nala, która właśnie wróciła ze spaceru. Podeszła do córki i usiadła przy niej.
- Ładny zachód słońca,  co nie – zagadnęła.
Kiara w ogóle nie zwróciła uwagi na matkę, tylko nadal siedziała, patrząc przed siebie i wzdychając.
- Hej jesteś tam? – prawie krzyknęła Nala, aby córka ją usłyszała.
- Co… o co chodzi, czy coś się pali?! – ocknęła się Kiara
- Dlaczego jesteś smutna? – spytała troskliwie starsza lwica.
- Ah, to ty mamo. Nic, nic się nie stało, ale – westchnęła – Zuri to moja przyjaciółka i naprawdę jej współczuje. Wiem jak to jest, kiedy kogoś tracisz.
Nala przytuliła do siebie córkę, która zaczęła lekko pochlipywać.
- Nie przejmuj się, da sobie radę, w końcu jest bardzo silną lwicą i ma wspaniałych przyjaciół.
- Najp…p…pierw Roho z…zaginął a teraz J…J…Jasiri nie żyje i j…j…eszcze ta b…b…iedna mała lwiczka. J…j…a chyba tego nie wytrzymam – jąkała się przez łzy.
Lwica przytuliła mocniej córkę i przez chwilę obydwie lwice razem  wpatrywały się w zachód słońca.
   Simba chodził wokoło Lwiej Skały i sam nie wiedział, czy ma się gniewać, czy płakać. Był zły na siebie, że pozwolił Zuri i Jasiriemu zostać w grocie. Był też z tego powodu smutny. „Może już taki  będę zły i smutny” - pomyślał. Jednak szybko odrzucił tę myśl, gdyż wydała mu się głupia. Chodził ze spuszczoną głową pogrążony w swoich myślach. Nagle poczuł ból w plecach, który dokuczał mu już od trzech dni.
- Stary jestem – powiedział sam do siebie. - nie potrafię już rządzić.
       Szedł, aż w końcu dotarł na cmentarz lwów, gdzie byli pochowani wszyscy członkowie królewskiej rodziny. Simba zatrzymał się przed grobem swojego ojca i usiadł. Już podjął decyzje, która mogła wpłynąć na losy całej Lwiej Ziemi i wiedział, że to będzie ostatnia decyzja, którą podejmie jako król.
----------------------------------------------------------------------------------
   Siemanko, więc tak, dzisiaj trochę spokojniejszy rozdział, bo w końcu każdy potrzebuje odpoczynku, a po drugie sorry za to, że dość długo nie było wpisów na bloga, ale nie mam dostępu do komputera, więc sami rozumiecie. No to do następnego i papaski!