czwartek, 29 czerwca 2017

Król Lew Nowa Era (2) Rozdział 5 - Nieudane polowanie



                                   UWAGA!!!
(Rozdział może zawierać przemoc. Jeżeli źle znosisz gdy bohaterom opowiadania dzieje się krzywda NIE czytaj tego rozdziału! Zostaliście ostrzeżeni.)          

          Przez dłuższy czas nikt nie śmiał się odezwać. W końcu Uchawi zdobyła się na odwagę.
- Ale… czy to znaczy, że już niedługo będziemy musieli…
- Zmierzyć się z Mabayą… obawiam się, że tak. – wtrącił Rafiki.
- Ale my przecież jesteśmy tylko lwiątkami jak mamy pokonać silniejszych od nas i jeszcze nie mogę używać swoich mocy i nie znaleźliśmy jeszcze wszystkich wybrańców i.. i.. i…. – denerwowała się Uchawi.
- Uspokój się. Lamentowaniem nic nie wskórasz. Musimy znaleźć inny sposób na pokonanie tych syren i Mabayi. – powiedziała Nyota próbując uspokoić siostrę.
- Czasami siła nie wystarczy by pokonać wroga. – powiedział z tajemniczym uśmieszkiem stary szaman przenosząc swój wzrok na Maji…
- - -
                Wciągu ostatnich kilku dni trwały przygotowania do święta Kupatany. Wszystkie zwierzęta harowały dzień i noc by tylko doprowadzić wszystko do najlepszego porządku. Kovu i Kiara jako władcy byli zobowiązani do nadzorowania prac nad świętem. Kovu się to wcale nie podobało, zwłaszcza, że Vitani wcale go nie słuchała tylko starała się być jak najdalej od Kopy.
- Jeżeli tak dalej pójdzie to w końcu nie wyrobimy się w czasie z tymi przygotowaniami. – mruczał niezadowolony pod nosem.
- Och Kovu daj im trochę czasu – uspokajała go Kiara, mimo iż miała już powyżej uszu jego ciągłe narzekania – mówię ci, że muszą ze sobą porozmawiać na spokojnie i nikt ich nie będzie do niczego zmuszał.
- Ta jasne – bąkną Kovu patrząc na słońce – chyba czas na polowanie. – powiedział czując jak burczy mu w brzuchu.
- Yhm zwołaj lwice i ruszamy. – powiedziała Kiara, która też czuła, że jest głodna.
                Polowanie nie szło jak najlepiej. Lwice nie mogły znaleźć żadnego zwierzęcia bo wszyscy przygotowywali się na święto Kupatany. Lwice już miały wracać kiedy Vitani zauważyła na horyzoncie samotnego nosorożca.
- Chodźcie zapolujemy na niego! – krzyknęła do lwic i pobiegła w jego kierunku.
- Vitani czekaj polowanie na nosorożca jest niebezpieczne! – zawołała za nią Kiara, ale ta jej nie usłyszała.
                Gdy znalazła się już blisko swojej ofiary, Vitani zwolniła kroku i przywarła do ziemi powoli skradając się. Kiedy znalazła się już wystarczająco blisko skoczyła wbijając swoje kły i pazury w szyję zwierzęcia. Jego skóra jednak była za gruba by lwica mogła się porządnie wgryźć i po zaciętych szarpaninach Vitani nie wytrzymała i puściła go wylatując w powietrze by z rykiem bólu uderzyć okiem w skałę, która leżała niedaleko. Zaś rozwścieczony i zraniony nosorożec ruszył na nią.
- - -
                W tym samym czasie nie daleko miejsca polowań lwic pod drzewem leżał Kopa, któremu nareszcie udało się wyrwać spod królewskich obowiązków i rozmyślał jakby tu pogodzić się z Vitani. Tak naprawdę to nie mógł nic wymyślić. Nie mógł też myśleć o niczym innym. Chciał by wiedziała, że jest dla niego najważniejsza na calutkim świecie. Może da jej kwiaty albo upoluje jej jakąś zwierzynę albo… Nagle usłyszał czyiś ryk. Wszędzie by go rozpoznał. Szybko zerwał się na równe nogi i niczym błyskawica biegł w stronę z kąt dochodził dźwięk.
- - -
                 Vitani leżała obok skały nie mogąc wstać. Jej łapa była złamana, a jej oko krwawiło. Słyszała z oddali ryki lwic i ich nawoływania, ale nie zwracała na nie uwagi. Wiedziała, że to już koniec z nią. Lecz nagle, kiedy nosorożec był już kilka kroków od niej coś uderzyło w zwierzę jak kula stalowa i powaliło je na ziemię. Lwica podniosła głowę by zobaczyć co się stało. To Kopa przybył jej na ratunek i teraz walczył z nosorożcem! Vitani chciała mu pomóc, ale łapa uniemożliwiała jej ruszenie się z miejsca. Kopa walczył dzielnie, ale jeden lew nie da sobie rady z wielkim i silnym nosorożcem. W pewnym momencie Kopie udało się mocno zranić zwierzę, ale za to nosorożec zdołał go uderzyć swoim wielkim rogiem. Lew wyleciał w powietrze i wylądował z wielkim hukiem na ziemi.
- KOPA!!!!! – wrzasnęła Vitani gwałtownie próbując wstać tylko po to by znów odczuć ból w łapie.
                Na szczęście lwice w porę zdołały przybiec na ratunek z Kovu, Kionem i Simbą na czele.
- Vitani!!! – usłyszała zraniona lwica zanim zemdlała.
------------------------------------------------------------------------
   Hej długo nic na tym blogu nie było bo ( przyznaje się bez bicia) nie chciało mi się nic pisać. :( 
Ale mam nadzieję, że rozdział ma jakikolwiek sens i nie ciągnie się jak rozgotowane kluchy. Tymczasem trzymajcie się ciepło i papaski!!! XD
PS: Kto się cieszy z wakacji? Bo mi się nudzi :(
                 

wtorek, 6 czerwca 2017

Król Lew Nowa Era (2) Rozdział 4 - Ving'ora



Tego samego dnia Kiara postanowił odwiedzić Vitani by z nią porozmawiać. Wiedziała co się stało poprzedniego dnia i chciała to wszystko jakoś wyjaśnić.
- Vitani jesteś tu? – spytała od progu.
- Ach to ty wejdź. – zaprosił ją do środka znajomy głos.
                Kiara przyjęła zaproszenie i weszła.
- Więc może coś zjesz. Mam tutaj świeżo złapaną antylopę. – powiedziała Vitani wskazując na leżące obok niej kawałki mięsa.
- Nie dziękuję – powiedziała Kiara stając obok niej – chciałam tylko z tobą porozmawiać na temat twojej wczorajszej kłótni z Kopą.
- Słyszałaś – speszyła się lwica – i co Kopa wszystko powiedział?
- Właściwie to było was słychać na całej sawannie? – powiedziała Kiara robiąc głupią minę.
                Vitani tylko odwróciła spojrzenie.
- Wiem co mi teraz powiesz. Powinnam iść do niego i go przeprosić, ale to wcale nie jest takie proste…
- Wiem – przerwała jej Kiara – chcesz mu wybaczyć, ale coś ci mówi, że nie powinnaś. Czujesz się bezsilna i samotna. Ale nie przyszłam tu by cię przekonać, że powinnaś mu przebaczyć. Zrobisz jak uważasz.
                Lwica tylko spojrzała na nią zdziwiona.
- To ja już nie będę ci przeszkadzać. – powiedziała Kiara i wyszła z groty.
                Vitani tylko wodziła za nią wzrokiem.
-(Co ten Kovu znów zrobił?!)- pomyślała.


- - -
                Lwiątka wreszcie dotarły do baobabu Rafikiego desperacko wspinając się na jego czubek. Gdy ten się ich zapytał co się stało dzieci przekrzykując się nawzajem opowiedziały mu wszystko. Stary pawian im dłużej ich słuchał tym bardziej rzedła mu mina i kiedy lwiątka wreszcie przestały gadać on tylko pokręcił głową.
- Nie powiem, że wiedziałem iż kiedykolwiek uda im się uciec, ale nie spodziewałem się tego tak szybko.
- Ale o co chodzi? Kim one są?! – krzyczała Nyota, która nienawidziła być niedoinformowana.
- Zaraz wam wyjaśnię. Otóż widzicie Mabaya i Nzuri…
- Byli tylko jednymi z pierwszych lwów na ziemi. - usłyszeli za sobą czyiś głos.
                Wszyscy się odwrócili i zobaczyli, że za nimi stoi Maji, która podsłuchała ich opowieść. Nie trzeba chyba opisywać zaskoczenia jakie wszystkich ogarnęło.
- Od dziecka bardzo lubiłam legendy, więc wiem. Przepraszam, że wam przerwałam. To ja już sobie pójdę. – powiedziała Maji rumieniąc się.
- A może tak byś ty opowiedziała tą legendę? – powiedział Rafiki.
- Bardzo chętnie! – zawołała lwiczka i zaczęła opowiadać:
                Dawno temu za nim jeszcze Nzuri i Mabaya mieli ze sobą na pieńku, z ciemności, którą Mabaya władał, zaczęły wyłaniać się dziwne potwory. Jednymi z nich były Ving’ora czyli syreny. Umiały one przepięknie śpiewać, ale by móc to robić musiały żywić się nienawiścią innych. Dlatego za każdym razem gdy śpiewały zwierzęta kłóciły się i wokół rozprzestrzeniał się chaos, którym syreny się żywiły. Ale kiedy Mabaya został strącony do czeluści cienia, wraz z nim zostały również strącone Ving’ora i inne stwory ciemności. Wielu twierdzi, że pierwszą oznaką tego, że Mabaya powróci będzie wydostawanie się na powierzchnię złych mocy, które przygotują miejsce dla swojego pana.
                Zapadła głęboka cisza.
------------------------------------------------------------------------
Cześć siemanko z tej strony znów ja a to jest kolejny rozdział K.L.N.E! Tak jest moi drodzy po długim okresie czekania jest ten oto krótki rozdział i tak K.L.N.E ma swoją mitologię. A tak poza tym dzięki za 2000 wyświetleń! (słychać w tle gwizdki urodzinowe) To jak na razie tyle. Trzymajcie się ciepło i papaski!
P.S Rozdział został poprawiony.