sobota, 24 grudnia 2016

Święta Simby (K.L.N.E Christmas special)



Tego ranka Simba obudził się bardzo późno. Ostatnimi czasy czuł się coraz to starszy każdego ranka. Wyszedł jak zwykle z groty kierując się do wodopoju gdy nagle zaczepiły go dzieci.
- Dziadku, a co to są Święta Bożego Narodzenia? – spytała Nyota.
- Ehm…No cóż – odpowiedział Simba - Święta Bożego Narodzenia to święto obchodzone przez ludzi.
- A co się pod czas niego robi? – spytał Nguvu.
- Podczas tego święta ludzie zasiadają przy takim płaskim, drewnianym kole albo prostokącie i jedzą różne potrawy. Następnie łamią się takim specjalnym liściem i składają sobie życzenia.
- Aha, ale dlaczego akurat w ten dzień? – spytała Uchawi.
- Ponieważ w ten dzień narodził się ich król. – odpowiedział Simba.
- Dzięki dziadku za odpowiedzi. – powiedziała Nyota i wraz z Nguvu i Uchawi pobiegła w stronę Lwiej Skały.
                Simba przez chwilę się zastanawiał po co one chciały to wiedzieć, ale po czasie tylko wzruszył ramionami i dalej kontynuował swoją żmudną wędrówkę nad wodopój.
---

                Tymczasem dzieci szybko przybiegły do Kovu i Kiary i zaczęły opowiadać o tym ci im dziadek mówił.
- Mam pomysł! – zawołała Uchawi – może zrobimy takie święta u nas?
- Świetny pomysł, możemy? – powiedziała Nyota.
- No nie wiem dzieci. – wahał się Kovu.
- Och kochanie nie przesadzaj. Zróbmy to chociaż jeden raz.
- Ale…- zaczął mówić, ale nie dokończył bo właśnie przed nim skupiły się słodkie mordki dzieci z przeciągłym ,,Prooooossssssszzzzzzzzzzzzęęęęęęęęęęęęęę!”.
- Ach, no dobrze. – zgodził się w końcu Kovu.
- - -
                Był już wieczór i trochę podenerwowany Simba wreszcie wracał do domu. Przez cały dzień nie było go w domu bo dzieci go ciągle zagadywały i odciągały od Lwiej Skały, a później pobiegły tam w jak gdyby nigdy nic.
 Wszedł do groty królewskiej i nagle wszyscy krzyknęli ,,WESOŁYCH ŚWIĄT!!!”. Na środku leżała wielka, przecięta na pół kłoda, na której leżały różne potrawy. Na środku leżała na liściu wielka ryba, a obok niej leżał liść pełen…liści z wyrytymi łapami. Wokół stołu zaś siedziała równo cała rodzina i przyjaciele. Byli wśród nich między innymi :Kion, Tifu, Zuri, Nala, Vitani, Chumba, Kovu i Kiara i oczywiście dzieci. Byli też Zawadi, Tai i Maua wraz z rodzinami. Nagle dzieci zerwały się i podbiegły do dziadka.
- Wesołych Świąt dziadku! – powiedziała Uchawi i wtuliła się w starego lwa.
- Podoba ci się? – spytał Nguvu.
- Bardzo – powiedział Simba z łzami w oczach – Bardzo.
                Potem wszyscy zasiedli do stołu i jedli oraz rozmawiali przez bardzo długi czas. A jak wy świętowaliście Boże Narodzenie?
-------------------------------------------------------------------
              Skoro bohaterowie sobie życzyli to ja też wam trochę pożyczę. XD
Przede wszystkim życzę wam by ten dzień świąteczny był dla was dniem godnym zapamiętania. Byście dobrze odpoczęli podczas wolnego i byście byli szczęśliwi choćby nie wiadomo jak wam życie dopiekło byście się nie poddawali i byli silni aż do końca.
A teraz mały bonus.......................PIOSENKA!
Ooooooooh
   Śnieg pada, wokół mnie,
Lwiątka się bawią, mają ubaw
To jest pora, na miłość i zrozumienie
Wesołych Świąt dla każdego

    Czas imprez, i świętowania              ♫
Ludzie tańczą, przez całą noc
Czas na prezenty i wymianę pocałunków
Czas na śpiewanie świątecznych piosenek.

♪   Zrobimy imprezę tej nocy
Znajdę tę dziewczynę
Pod jemiołą będziemy całować się przy świetle świecy

   Pokój się rusza, płyty grają
Wszystkie stare piosenki, które kochamy słuchać         ♫
Wszystko, czego chcę, to żeby codziennie były święta
Co za miły sposób na spędzenie roku

   Zrobimy imprezę tej nocy
Znajdę tę dziewczynę          ♫
Pod jemiołą będziemy całować się przy świetle świecy

♪   Śnieg pada, wokół mnie
  Lwiątka się bawią, mają ubaw               
To jest pora, na miłość i zrozumienie
Wesołych Świąt dla każdego
Wesołych Świąt dla każdego
Oooh Wesołych Świąt dla każdego

 Ooooooooh

  Śnieg pada, wokół mnie
  Lwiątka się bawią, mają ubaw         ♫
To jest pora, miłość i zrozumienie                                                                         
Wesołych Świąt dla każdego

♪  Śnieg pada, wokół mnie
  Lwiątka się bawią, się mają ubaw    
To jest pora, miłość i zrozumienie
Wesołych Świąt dla każdego


   Śnieg pada, wokół mnie
  Lwiątka się bawią, mają ubaw         ♫
To jest pora, miłość i zrozumienie
Wesołych Świąt dla każdego
Wesołych Świąt dla każdego
Oooh Wesołych Świąt dla każdego   ♬

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Król Lew – Nowa Era Rozdział 12 – Tajemnica i Złoziemska przywódczyni


(Zanim zaczniesz czytać uprzejmie proszę o przeczytanie tekstu na samym dole. Dziękuję i życzę miłego czytania.)
         Tej samej nocy:
- Co…!? – prawie wrzasnął Nguvu, ale Nyota w porę zatkała mu pyszczek łapą.
- Nie wrzeszcz tak jeszcze rodzice usłyszą. – skarciła go – a wtedy będziemy mieli kłopoty.
- Przepraszam – mruknął lewek i dalej mówił już szeptem – ale to niemożliwe bo przecież magia nie istnieje.
- Teraz przynajmniej wiem już gdzie byłaś jak cię nie było – powiedziała groźnie Nyota.
- No wiem – przyznała Uchawi ze spuszoną głową – już nigdy więcej tam nie pójdę.
- Ale to jest chore – wtrącił się Nguvu – nasza rodzona siostra jest wcieleniem jakiejś boskiej  lwicy i na dodatek posiada jakieś moce. I co jeszcze może Kovu nie jest naszym ojcem tylko jakaś godzilla!?
- Czyli, że mi nie wierzycie? – spytała Uchawi.
- Ja ci wierzę. – odpowiedziała Nyota.
                Nguvu spojrzał na nią jakby zobaczył ducha.
- Cały świat stanął na głowie! – wyjąkał lewek.
- To by wyjaśniało skąd się wzięła ta jej gwiazda na łapie.
- Jaka gwiazda? – spytała zdziwiona Uchawi.
- Nie zauważyłaś, że masz gwiazdę na lewej łapie? – spytała Nyota.
                Uchawi pokręciła przecząco głową i podniosła łapę żeby się jej przyjrzeć po czym wytrzeszczyła oczy. Rzeczywiście, na środku łapy znajdowała się tak jakby wypalona sześcioramienna gwiazda.
- Skąd o tym wiedziałaś? – spytała podejrzliwie lwiczka.
- Widziałam ją jak spałaś na brzuchu – odpowiedziała z uśmiechem Nyota.
- Dobra to się robi dziwne idę spać. – powiedział Nguvu.
- Może pójdziemy jutro z tym do Rafikiego? – spytała lwiczka.
- Akurat dzisiaj mi mówił żebym do niego przyszła, więc OK.
- A ty idziesz z nami? – spytały lwiczki brata.
- Ja tam twierdzę, że to kompletna bzdura, ale mogę iść.

---
                Następnego ranka po śniadaniu dwie księżniczki i książę jakimś cudem wyrwali się z pod opiekuńczego oka rodziców i teraz ścigali się pod baobab Rafikiego.
- Hej gdzie tak biegniecie!?- usłyszeli za sobą i obrócili się.
                W ich kierunku biegli Tai, Zawadi i Maua.
- Idziemy do Rafikiego. – odpowiedziała Nyota.
- O super my też tam idziemy. – powiedziała Zawadi.
- To chodźmy razem. – zaproponował Nguvu.
- Świetny pomysł. – powiedział Tai i po chwili razem biegli złożyć wizytę Rafikiemu.
                Po dość krótkim biegu ( oczywiście Tai się zadyszał) i mozolnej wspinaczce w końcu znaleźli się wśród korony baobabu gdzie już czekał na nich Rafiki.
- No nareszcie jesteście – powiedział gdy ich zobaczył – pozwólcie, że wam kogoś przedstawię. To jest Kisasi wasza nowa przyjaciółka.
---
                Tego ranka Kovu czując taką potrzebę wybrał się nad rzekę oddzielającą Złą Ziemię od Lwiej Ziemi. Miał takie przeczucie, że właśnie teraz powinien się tam znajdować. Nagle usłyszał za sobą głos, który wydał mu się dziwnie znajomy.
- Witaj Kovu.
                Odwrócił się i zamarł z przerażenia.
- M-matko!? – wystraszył się nie na żarty.
                Przednim stała Zira we własnej osobie uśmiechając się szyderczo.
- To niemożliwe. Przecież ty nie żyjesz.
- A czy ja wyglądam ci na trupa albo ducha? – spytała drwiąco lwica.
- Czego chcesz. – powiedział przez zęby szykując się do ataku.
- Spokojnie nie jestem tu żeby walczyć chcę po prostu zawrzeć pokój. – powiedziała na pozór łagodnie Zira.
- Ty, pokój nie wierzę ci.
- Rób jak uważasz, ale ostrzegam cię, że jeżeli pokój nie zostanie zawarty będziemy musieli walczyć a to może się dla was zakończyć tragedią.
- Jakoś mnie nie przekonałaś.
- Trudno daję twojemu stadu trzy dni do zastanowienia się. W przeciwnym razie będzie to oznaczać wojnę. – powiedziała Zira po czym odeszła zostawiając Kovu z własnymi myślami.
  
 
-----------------------------------------------------------
   Wiecie co już od dłuższego czasu chciałam to zrobić. Napisać w końcu trochę o tych wybrańcach i o nadchodzącej wojnie z Zirą. Tak na ogół to jeżeli ktokolwiek to czyta to proszę o zostawienie komentarza pod postem bo to naprawdę zachęca do dalszej pracy i daje mi takiego pozytywnego kopa do myślenia i im więcej pozytywnych komentarzy będzie pod tym postem tym szybciej pojawi się kolejny rozdział. A z drugiej strony to bardzo was przepraszam za moją prawie miesięczną nieobecność, ale mi się po protu nie zabardzo chciało i przez tydzień byłam chora i oczywiście brak weny też robił swoje. Nie wiem właściwie po co ja to piszę skoro i tak nikt tego nie przeczyta. Trzymajcie się i papaski.

wtorek, 29 listopada 2016

Historie Lwiej Skały – Królowa Uru (Moja Wersja)



   Wszystkie zwierzęta zebrały się pod Lwią Skałą i czekały. ,,Ale na co?” pewnie spytacie. Otóż król Mohatu i królowa Turi (czwarte pokolenie władców Lwiej Ziemi) spodziewali się potomstwa. A tak właściwie to królowa się spodziewała no wiecie o co mi chodzi. Ale wracając do rzeczy. Zwierzęta nie mogły się doczekać przybycia na świat nowego władcy. Stary pawian Naibu mógł w każdej chwili wyjść z groty królewskiej i zaprezentować następcę tronu. Ku zdziwieniu wszystkich z groty wyszedł Mohatu z bardzo ponurą miną i oświadczył, że królowa nie przeżyła porodu, ale lwiątko żyje. I w tym właśnie momencie, Naibu wyszedł z groty z bardzo kwaśną miną i stanął obok króla po czym zaczął coś szepczeć mu do ucha. Mohatu z każdą chwilą robił coraz to bardziej zdziwioną minę, a gdy odwrócił się do poddanych wyglądał jak szóstkowy uczeń, który właśnie się dowiedział, że dostał dwóję z matmy. Po czym jednak szybko się opanował, odchrząknął i oświadczył, że będą mieli królową. Lud zaczął protestować. Nie chcieli by rządziła nimi lwica. Król, więc poszedł na naradę z Naibu, a gdy wrócił miał dość niepewną minę. Powiedział, że Uru (bo królowa chciała ją tak nazwać) ożeni się i będzie wraz ze swoim mężem rządzić Lwią Ziemią. Zwierzęta przystały na takie rozwiązanie i zgodziły się z królem.
   Uru jako lwiątko bardzo lubiła się bawić z innymi, rozrabiać i poznawać świat, ale najbardziej lubiła chodzić na lekcje rządzenia z ojcem, który bardzo ją rozpieszczał. Codziennie zabierał ją do ,,pracy” by uczyła się jak ma rządzić. Księżniczka miała też swoją najlepszą przyjaciółkę Vitę. Każdego ranka i popołudnia gdy nie miała lekcji biegła do jej groty i bawiły się razem. Pewnego dnia ojciec nie chciał zabrać jej na spotkanie z hienami. Lwiczka nie mogła zrozumieć dlaczego jej ojczulek nie chce jej zabrać ze sobą. Mohatu tłumaczył jej, że to zbyt niebezpieczne i że hieny są nieprzewidywalne, ale ona nie chciała słuchać. W nocy zakradła się na cmentarzysko słoni, ale ledwo co zobaczyła hieny już zaczęła uciekać. Przeraziła się wyglądem tych zwierząt. Myślała, że wyglądają bardziej przyjaźnie. Gdy wróciła do domu czekał tam na nią zdenerwowany i zaniepokojony ojciec. Od tamtej pory zawsze się go słuchała. Lata mijały i przyszedł w końcu czas na wybranie męża dla Uru. Codziennie zgłaszało się do niej mnóstwo zalotników, ale księżniczka ich wszystkich odtrącała. Powtarzała ciągle swojemu niezadowolonemu ojcu, że weźmie ślub, ale tylko z miłości. Pewnego dnia, król dość już miał oporności córki i zaręczył ją z Vito, bratem Vity. Gdy tylko Uru to usłyszała uciekła w głąb sawanny. Jak jej ojciec mógł to zrobić?! Szła tak zaślepiona łzami i w pewnym momencie usłyszała za sobą jakiś szelest. Już chciała się rzucić do ucieczki gdy zza krzaków wyszedł bardzo zmęczony i wychudzony lew. Uru pomogła mu dotrzeć do wodopoju, a następnie upolowała dla niego antylopę. Później usiadła obok niego i zaczęła go pytać kim jest i jak ma na imię. Lew na początku nic nie mówił, aż w końcu westchnął i powiedział, że nazywa się Ahadi i jest przybłędą.  Uru zrobiło się przykro z powodu biedy nowego kumpla i postanowiła odwiedzać go codziennie. W końcu stali się najlepszymi przyjaciółmi i Ahadi zaczął coś czuć do Uru. Postanowił jej to pokazać. Gdy lwica do niego przyszła, wyskoczył zza krzaków z kwiatkiem w pysku. Uru była bardzo mile zaskoczona i wtedy  po kilku minutach wahania, Ahadi powiedział jej, że ją kocha.  Lwica się zarumieniła i powiedziała, że też go kocha. Gdy wróciła do domu oświadczyła, że znalazła sobie ukochanego i nie wyjdzie za mąż za Vito. Mohatu stanął dęba i przez moment pytał się jej czy nie zmyśla. Po chyba setnym zatwierdzeniu córki, że ma wybranka król powiedział, że musi go najpierw poznać, to się zastanowi. Uru ucieszona wyszła z groty, przy której stała Vita. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną. Nakrzyczała na Uru i powiedziała jej, że to koniec ich przyjaźni. Potem odwróciła się na pięcie i odeszła. Jak Uru mogła to zrobić? Przecież przyjaźniła się z nią tylko po to by ona zakochała się w jej bracie. Wtedy to on byłby królem, a on byłaby bliżej tronu. Następnego dnia Uru przyprowadziła na Lwią Skałę Ahadiego. Król wziął go na czubek Lwiej Skały i zadawał mu pytania. Po kilku godzinach rozmowy Mohatu się zgodził by Ahadi został mężem Uru. Kilka dni później odbyła się uroczystość.
   Uru i Ahadi rządzili Lwią Ziemią sprawiedliwie. Uru była bardzo spokojna i cierpliwa zaś Ahadi był dość wybuchowy. Obaj byli wspaniałą parą.
                                                                         THE END