Wszystkie
zwierzęta zebrały się pod Lwią Skałą i czekały. ,,Ale na co?” pewnie spytacie.
Otóż król Mohatu i królowa Turi (czwarte pokolenie władców Lwiej Ziemi) spodziewali
się potomstwa. A tak właściwie to królowa się spodziewała no wiecie o co mi
chodzi. Ale wracając do rzeczy. Zwierzęta nie mogły się doczekać przybycia na
świat nowego władcy. Stary pawian Naibu mógł w każdej chwili wyjść z groty
królewskiej i zaprezentować następcę tronu. Ku zdziwieniu wszystkich z groty
wyszedł Mohatu z bardzo ponurą miną i oświadczył, że królowa nie przeżyła
porodu, ale lwiątko żyje. I w tym właśnie momencie, Naibu wyszedł z groty z
bardzo kwaśną miną i stanął obok króla po czym zaczął coś szepczeć mu do ucha.
Mohatu z każdą chwilą robił coraz to bardziej zdziwioną minę, a gdy odwrócił
się do poddanych wyglądał jak szóstkowy uczeń, który właśnie się dowiedział, że
dostał dwóję z matmy. Po czym jednak szybko się opanował, odchrząknął i oświadczył,
że będą mieli królową. Lud zaczął protestować. Nie chcieli by rządziła nimi
lwica. Król, więc poszedł na naradę z Naibu, a gdy wrócił miał dość niepewną
minę. Powiedział, że Uru (bo królowa chciała ją tak nazwać) ożeni się i będzie
wraz ze swoim mężem rządzić Lwią Ziemią. Zwierzęta przystały na takie
rozwiązanie i zgodziły się z królem.
Uru
jako lwiątko bardzo lubiła się bawić z innymi, rozrabiać i poznawać świat, ale
najbardziej lubiła chodzić na lekcje rządzenia z ojcem, który bardzo ją
rozpieszczał. Codziennie zabierał ją do ,,pracy” by uczyła się jak ma rządzić.
Księżniczka miała też swoją najlepszą przyjaciółkę Vitę. Każdego ranka i
popołudnia gdy nie miała lekcji biegła do jej groty i bawiły się razem. Pewnego
dnia ojciec nie chciał zabrać jej na spotkanie z hienami. Lwiczka nie mogła
zrozumieć dlaczego jej ojczulek nie chce jej zabrać ze sobą. Mohatu tłumaczył
jej, że to zbyt niebezpieczne i że hieny są nieprzewidywalne, ale ona nie
chciała słuchać. W nocy zakradła się na cmentarzysko słoni, ale ledwo co
zobaczyła hieny już zaczęła uciekać. Przeraziła się wyglądem tych zwierząt.
Myślała, że wyglądają bardziej przyjaźnie. Gdy wróciła do domu czekał tam na
nią zdenerwowany i zaniepokojony ojciec. Od tamtej pory zawsze się go słuchała.
Lata mijały i przyszedł w końcu czas na wybranie męża dla Uru. Codziennie
zgłaszało się do niej mnóstwo zalotników, ale księżniczka ich wszystkich odtrącała.
Powtarzała ciągle swojemu niezadowolonemu ojcu, że weźmie ślub, ale tylko z
miłości. Pewnego dnia, król dość już miał oporności córki i zaręczył ją z Vito,
bratem Vity. Gdy tylko Uru to usłyszała uciekła w głąb sawanny. Jak jej ojciec
mógł to zrobić?! Szła tak zaślepiona łzami i w pewnym momencie usłyszała za
sobą jakiś szelest. Już chciała się rzucić do ucieczki gdy zza krzaków wyszedł
bardzo zmęczony i wychudzony lew. Uru pomogła mu dotrzeć do wodopoju, a
następnie upolowała dla niego antylopę. Później usiadła obok niego i zaczęła go
pytać kim jest i jak ma na imię. Lew na początku nic nie mówił, aż w końcu
westchnął i powiedział, że nazywa się Ahadi i jest przybłędą. Uru zrobiło się przykro z powodu biedy nowego
kumpla i postanowiła odwiedzać go codziennie. W końcu stali się najlepszymi
przyjaciółmi i Ahadi zaczął coś czuć do Uru. Postanowił jej to pokazać. Gdy
lwica do niego przyszła, wyskoczył zza krzaków z kwiatkiem w pysku. Uru była
bardzo mile zaskoczona i wtedy po kilku
minutach wahania, Ahadi powiedział jej, że ją kocha. Lwica się zarumieniła i powiedziała, że też go
kocha. Gdy wróciła do domu oświadczyła, że znalazła sobie ukochanego i nie
wyjdzie za mąż za Vito. Mohatu stanął dęba i przez moment pytał się jej czy nie
zmyśla. Po chyba setnym zatwierdzeniu córki, że ma wybranka król powiedział, że
musi go najpierw poznać, to się zastanowi. Uru ucieszona wyszła z groty, przy której
stała Vita. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną. Nakrzyczała na Uru i powiedziała
jej, że to koniec ich przyjaźni. Potem odwróciła się na pięcie i odeszła. Jak
Uru mogła to zrobić? Przecież przyjaźniła się z nią tylko po to by ona
zakochała się w jej bracie. Wtedy to on byłby królem, a on byłaby bliżej tronu.
Następnego dnia Uru przyprowadziła na Lwią Skałę Ahadiego. Król wziął go na
czubek Lwiej Skały i zadawał mu pytania. Po kilku godzinach rozmowy Mohatu się
zgodził by Ahadi został mężem Uru. Kilka dni później odbyła się uroczystość.
Uru
i Ahadi rządzili Lwią Ziemią sprawiedliwie. Uru była bardzo spokojna i
cierpliwa zaś Ahadi był dość wybuchowy. Obaj byli wspaniałą parą.
THE END
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz