(UWAGA!)
(Rozdział
może zawierać duże ilości przemocy. Jeżeli jesteś osobą wrażliwą albo źle
znosisz cierpienie bohaterów nie czytaj tego rozdziału. Zostaliście
ostrzeżeni.)
- Witaj mój mały książę – powiedziała Zira.
Nagle
cała odwaga Nguvu uleciała jak powietrze z przebitego balonu. Zrozpaczony
próbował uciec, ale czerwonooka odcięła mu drogę.
- A gdzie ci się tak spieszy? – powiedziała po czym wzięła
go w pysk i rzuciła jak piłką w skałę.
Potem, jak już oprzytomniał, uderzyła go łapą.
Już miała mu zadać ostateczny cios gdy nagle:
- NGUVU – usłyszała za sobą.
Odwróciła
się. Za nią stali Rafiki, Zuri, Tifu i reszta lwiątek.
- Puść mojego brata Zira! – krzyknęła Uchawi.
- Bo co mi zrobisz? – spytała lwica.
Lwiczka
zawarczała i już podniosła łapę, gdy nagle Kisasi ugryzła ją.
Ból był tak potworny, że Uchawi upadła na ziemię kuląc się.
Kisasi zaś stanęła po stronie Ziry.
- Ale, jak to?! – zawołała oburzona Nyota.
- Kisasi była moim szpiegiem przez cały czas. Jakiekolwiek
słowo, które zostało wypowiedziane z waszych ust, każdy ruch jaki robiliście,
ona przekazywała mi wszystko. Przekazała mi również tę waszą ,, tajemnicę”
którą tak kryliście. Słyszałam o tej legendzie, ale nigdy w nią nie wierzyłam,
aż do teraz. – powiedziała Zira patrząc na kulącą się z bólu Uchawi – I zdaje
się, że wiem więcej niż wy. Ta łapa to twój słaby punkt księżniczko. Myślałam,
że o tym wiesz. – zakończyła ze złym uśmieszkiem po czym zwróciła się do
Kisasi. – Dobra robota moja droga. Jestem z ciebie dumna. Teraz chcę tylko byś
coś jeszcze dla mnie zrobiła. ZABIJ KSIĘCIA NGUVU!
Kisasi
popatrzyła się na Zirę ze strachem, a później na ledwo żywego księcia. W końcu
wzięła głęboki oddech i powiedziała:
- Nie.
- Co?! – prawie wrzasnęła Zira.
- Powiedziałam NIE. Nie będę nikogo zabijać.
- Jesteś taka jak twój ojciec. A dopiero co cię pochwaliłam.
Myślisz, że nie zauważyłam jak często z nimi przebywałaś?! Nie mów mi, że ich
polubiłaś!
Kisasi
tylko stała ze spuszczoną głową i powtarzała ,,Nie będę zabijać”.
- Najwyraźniej muszę ci dać nauczkę! – powiedziała Zira i
podniosła łapę by uderzyć lwiczkę gdy niespodziewanie Moto stanął między nimi i podniósł łapę, z której
wystrzelił snop ognia, który ugodził Zirę w ramię. Rozwścieczona lwica ryknęła
z bólu.
- Co to było?! – krzyknęła zachwycona Zawadi.
- Nie wiem – zdziwił się Moto.
-TY – wrzasnęła Zira.
Nagle
zauważyli biegnącego w ich stronę Kovu. Gdy tylko Zira go zobaczyła uciekła.
Kiedy król przybiegł na miejsce i zobaczył dwójkę swoich dzieci rannych i
leżących na ziemi oraz Rafikiego próbującego je opatrzyć, wpadł w szał!
- Tato nie! – krzyknęła Nyota,
ale było już za późno, ponieważ rozgniewany lew już ruszył w pościg za lwicą.
Dopadł ją siedzącą przy wodopoju i wylizującą ramię z oparzenia. Jednym susem
przygwoździł ją do ziemi i zaczął ją okładać i szarpać z całych sił. Lecz kiedy
zorientował się co robi, jego łapy były pokryte krwią, a Zira ledwo co
podtrzymywała się na swoich łapach.
- Naprawdę mnie tak bardzo
nienawidzisz? – mówiła przez łzy – Teraz widzę, że myliłam się co do ciebie.
Będziesz świetnym królem. Może nawet lepszym od Skazy?
Po
tych słowach padła bez życia.
- - -
Przez
dłuższy czas Uchawi i Nguvu byli u Rafikiego. Gdy brązowa wyzdrowiała Kisasi
nie mogła przestać przepraszać. Uchawi jednak jej wybaczyła.
Ostatecznie
Lwioziemcy wygrali bitwę i tym razem wszystkie Złoziemskie lwice przeszły do
Lwioziemskiego stada. Okazało się również, że Kisasi jest lojalnością, a Moto mistrzem
ognia i od teraz też są częścią drużyny i będą trenować z resztą by odkryć więcej swoich umiejętności. Ale podróż Uchawi
nadal trwa i mimo iż tym razem wyszła zwycięsko czeka na nią jeszcze więcej
niebezpieczeństw przed wielkim starciem z siłami zła. Co do reszty to niema
chyba za dużo opowiadać. Rodzice domagali się od dzieci wyjaśnienia co się
stało, więc lwiątka powiedziały wszystko i teraz każdy wie o ich niezwykłych
mocach. Kisasi została na baobabie Rafikiego i pomaga mu jako asystentka. Kovu
przyznał się do zabicia Ziry i nadal rozmyśla nad jej słowami.
Po
za tym wszyscy żyją szczęśliwie i spokojnie jak zawsze.
THE END
----------------------------------------------------------------
Siemanko ktokolwiek to czyta (bo mam nadzieję, że są takie osoby) na finałowiej części K.L.N.E. Nie spodziewaliście się takiego przebiegu zdarzeń co nie? Wiem ,że długo mnie nie było. Zastanawiałam się czy w ogóle wrzucać ten post, ale jak widzicie jest. Spokojnie. To nie koniec przygód Uchawi i innych, ale chcę teraz zająć się czymś innym niż Królem Lwem i zacząć coś nowego i świeżego. Pewnie widzieliście już zwiastun nowej serii. Nie zdradzę na razie szczegółów, ale powiem tylko, że będzie trochę inna. ;) A tym czasem zapraszam na moje inne posty. Trzymajcie się i papaski!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz