Trwały
już ostatnie próby do Kupatany. Kovu stał nie daleko wejścia na scenę i czekał
aż te ,,trzy przemiłe lwice” się w końcu zjawią. Nagle podeszła do niego
Vitani.
- Kovu tutaj jesteś. Mogę cię prosić na sekundkę? – spytała.
Lew
przewrócił oczami. Nie miał czasu na pogaduszki, miał przecież przywitać
gości. Mimo woli jednak poszedł za
lwicą.
- O co chodzi? – spytał król gdy w końcu zatrzymali się
daleko od miejsca przygotowań.
- Więc parę dni temu – zaczęła lwica - gdy byłam jeszcze
obrażona na Kopę przyszła do mnie Kiara by mnie pocieszyć. Powiedziała coś co
mnie bardzo zaniepokoiło. – powiedziała mierząc brata wzrokiem.
- I co powiedziała ? – spytał Kovu nie do końca wiedząc o co
chodzi.
- Pamiętasz ten dzień gdy narodził się Ujasiri? Nikt nie
wiedział, że Tifu była w ciąży. Nawet Kion, który podobno jest jego ojcem. –
Vitani coraz bardziej podejrzanie wpatrywała się w oczy brata.
Ten
zrozumiał o co chodzi i tylko odwrócił wzrok. Mimo to i tak czuł jak oko jego
siostry drąży go na wskroś.
- Kiara zawsze jest gotowa przebaczyć gdy wyrazi się skruchę.
Boję się tylko co Kion zrobi gdy się o tym dowie. Wątpię by udało ci się to utrzymać w tajemnicy
do końca swoich dni.
- A co proponujesz żebym zrobił? – powiedział lew nadal
starając się nie patrzeć na siostrę – Nie da się tego odwrócić i ty dobrze o
tym wiesz.
- Chcę ci tylko powiedzieć byś następnym razem myślał co
robisz. Jesteś królem, nie powinieneś unikać konsekwencji swoich czynów. –powiedziała
i odeszła zostawiając brata samego.
- - -
W tym samym
czasie trwała ostateczna próba przed rozpoczęciem święta. Miejsce wyglądało prześlicznie.
Na polanie nie daleko od Lwiej Skały stały dwa równoległe do siebie rzędy
baobabów, prowadzące do skały (przypominającej trochę Lwią Skałę). U jej
podnóża znajdowało się coś na kształt sceny, na której występowały kolejne zespoły.
Kion stał przy ,,scenie” i obserwował jak przechodzą próby, nadzorowane przez
syna Zazu, Zuku. Przywódca Lwiej Straży czuł się zobowiązany aby obserwować
przebieg prób, ponadto w zespole śpiewał członek Lwiej Straży Beshte, który był
też jego przyjacielem. Zastępował swojego ojca i szło mu to nawet nieźle.
- Dobra robota Beshte! – zawołał Kion gdy przyszedł czas na
odpoczynek – twój ojciec byłby z ciebie dumny.
- Dzięki Kion – powiedział hipopotam rumieniąc.
- Dobry wieczór chłopcy. – usłyszeli za sobą głos Simby – Świetnie
śpiewasz Beshte. Widzieliście może Timona i Pumbę? Powinni tu już być.
- Nie widziałem. Ciekawi mnie też jakich gości Kovu
zaprosił, żeby zaśpiewali.
W tej
chwili usłyszeli wołanie Zuku:
- Koniec przerwy!
- - -
W
czasie gdy trwały przygotowania, lwiątka właśnie na nie szły. Chciały iść same
ponieważ musiały wysłuchać planu Uchawi. Jednak doszliby tam o wiele szybciej
gdyby nie Tai i jego ciągłe ociąganie się.
- Daleko jeszcze – marudził Tai wlokąc się za resztą
przyjaciół.
- Nie, jesteśmy prawie na miejscu. – powiedziała Nyota,
która miała już dość jego narzekania, tak jak z resztą inni.
- O, już widać baobaby! – zawołał Chumba, który szedł
przodem.
Ale gdy
tylko lwiątka podeszły do niego, ziemia osunęła im się pod łapami i z dzikim
wrzaskiem wpadły do dziury. To była pułapka z której nie prędko uda im się znaleźć
wyjście.
--------------------------------------------------------
No nareszcie znalazłam czas (i ochotę) na napisanie kolejnego rozdziału! Mam nadzieję że warto było czekać i tak jest to pierwsza część finału K.L.N.E (2), więc następna pojawi się... nie wiem kiedy :b Trzymajcie się ciepło i papaski!!!
Hym hym hym... wiesz, że śniło mi się, że pojawił się rozdział?
OdpowiedzUsuńWracając do rzeczy... rozdział udany. Już nie mogę doczekać przyjścia tych syren ^^
Ciekawi mnie też, czy ktoś przejmie zniknięciem lwiątek.
Pozdrawiam :)
Ps. Czy tylko mi się wydaję, że najgorszą nazwę jaką Disney mógł wymyślić dla świata, to Kupatana?
Ten rozdział wstawiłam około 19:00. Kiedy ci się to śniło? Nie ważne. Najwyraźniej masz prorocze sny. Też bym tak chciała. Mogłabym przewidzieć kartkówki XD Miło mi słyszeć, że rozdział udany :) A na syreny możesz mówić Ving'ora jak chcesz ;) Jeżeli chodzi o zniknięcie lwiątek to Kovu i Kiara są kontrolowani przez ,,trzy przemiłe lwice" i pewnie nie zauważą jak i z resztą wszyscy... czy ja właśnie palnęłam spojlerem?... Yyyyy... nie ważne :) No to yyy...
UsuńPozdrawiam XD
PS: Kupatana to po Suahili harmonia więc Disney nie wymyślił tej nazwy bez podstawy ;)
Wiem, że w suahili to znaczy harmonia, ale w języku poloskim, chyba przyznasz, że nie brzmi to najlepiej. Ja bym to zmieniła na makubaliano (zgoda).
UsuńAh, ja i to moje zmienianie. Wybacz, ja zawsze muszę poprawiać nawet ideały. Lepiej przestanę się odzywać...
Pozdrawiam (nie licząc tego).
W sumie to może i masz rację, ale niestety nie mamy wpływu na decyzję Disney'a. A makubaliano też brzmi nieźle ;)
Usuń