Był to piękny dzień
na Lwiej Ziemi. Słońce mocno przygrzewało. Na Lwiej Skale wszyscy byli już
dawno na nogach, a zwłaszcza rodzina królewska. Lwiątka nie były już takie
małe. Nguvu wyrósł na silnego, choć dość nieostrożnego lewka. Nyota stała się
bardzo spokojną lecz nie do złamania lwiczką, a Uchawi zmieniła się w nieposłuszną, pewną siebie i o bardzo dobrym sercu lwiczkę.
Dzisiaj lwiątka miały po
raz pierwszy w życiu opuścić Lwią Skałę. Uchawi i Nguvu wprost nie mogli się
doczekać, ale Nyota miała co do tego wątpliwości.
- A co jeżeli się zgubimy, albo coś nam się stanie, albo,
albo…
- Och daj spokój. Będzie fajnie, zobaczysz ! - Namawiali ją
Nguvu i Uchawi.
Nyota długo się wzbraniała, ale w końcu odpuściła. Już
wkrótce, cała trójka próbowała zejść z
Lwiej Skały. Po wielu nieudanych próbach w końcu udało im się ,,zejść''.
Nguvu był tak przejęty że nawet nie zauważył, kiedy się oddalił. Nagle natrafił
na wodopój.
- Hej chodzicie tu znalazłem super miejsce! – krzyknął.
Obrócił się a gdy zobaczył, że jego sióstr za nim niema,
ogarnął go strach. Rodzice ostrzegali go, że może się zgubić, ale jakoś nigdy
nie traktował tego poważnie. Teraz pożałował że nie posłuchał rodziców. Szedł
rozglądając się wokoło. Nagle uderzył w coś twardego i upadł razem z tym czymś.
Szybko wstał i z przerażoną miną rozejrzał się.
- Kto tu jest? – zapytał, ale odpowiedziała mu cisza. –
Wyłaź bo nie ręczę za siebie! – warknął
wyciągając pazurki.
Wtedy usłyszał pisk dobiegający z krzaków. Po chwili wyszło
z nich zwierzę. Nguvu już miał atakować, kiedy stanął jak wryty. Przed nim
stała lwiczka, o oczach czarnych jak noc i o sierści białej jak śnieg. Wygląda jak anioł pomyślał Nguvu.
- Nie zrobisz mi krzywdy? – powiedziała lwiczka.
Nguvu otrząsną się z zauroczenia i próbował wydusić z siebie
słowo, jednak bez skutku. Lwiczka nie
wyglądała już na przestraszoną lecz na lekko zmieszaną.
- Jestem Theluji, a ty? – zZaczęła niepewnie lwiczka.
- J-ja N-Nguvu –
odzyskał mowę – Miło mi cię p-poznać – dodał.
Theluji uśmiechnęła się lekko na co lewek poczuł, że się
rumieni.
- Ty pewnie jesteś Lwioziemcą? – spytała Theluji.
- A ty nie? – zaciekawił się Nguvu.
- Nie, pochodzę z Gwiezdnego Stada.
- Aha – powiedział Nguvu.
Przez chwilę zapanowała cisza.
- Berek – powiedział Nguvu szturchając Theluji w bok.
Lwiczka od razu zrozumiała o co chodzi i bawili się tak bardzo
długo aż w końcu się zmęczyli.
- Chyba powinienem wracać do domu – zauważył w pewnej chwili
Nguvu – tylko że się zgubiłem i nie wiem jak trafić z powrotem. – powiedział i
posmutniał.
Nagle wpadł na pomysł. Wspiął się na drzewo i zaczął się rozglądać.
- Co ty robisz? – zapytała go Theluji.
- Sprawdzam w, którą stronę do Lwiej Skały.
- A jak zejdziesz?
Nguvu przeraził się. O tym nie pomyślał. A co jeżeli nie uda
mu się zejść?
- Czekaj, znajdę ci miejsce gdzie możesz skoczyć… spróbuj
zeskoczyć na ten kamień. – powiedziała wskazując głaz tuż nad wodopojem.
- OK, to skaczę! – powiedział Nguvu.
Cofnął się, skoczył na wielki głaz i już, już miał z niego
zeskoczyć, kiedy poślizną się i zawisł nad wodopojem kurczowo trzymając się
czubka głazu pazurkami.
- Trzymaj się! – krzyknęła Theluji i ruszyła na pomoc
przyjacielowi.
Skoczyła na głaz, chwyciła lewka za łapy i wyciągnęła go na
brzeg.
- Dzięki Theluji. – powiedział Nguvu czując, że znowu się
czerwieni.
- Niema za co – powiedziała Theluji – zobaczymy się jeszcze
kiedyś? – dodała.
- Mam nadzieję – powiedział lewek – muszę już iść, to cześć!
– pożegnał się i ruszył w stronę domu.
Po drodze nie mógł przestać myśleć o tym jak lwiczka go
uratowała. Wiedział, że w domu dostanie szlaban, był szczęśliwy że spotkał Theluji
i czuł, że będzie za nią tęsknił.
.........................................................................................................
Hmm... Jakaś miłość się pojawia na horyzoncie, Mówiłam, że zaciekawiasz....
OdpowiedzUsuńNo nie wiadomo czy to będzie miłość. W głowie mi się roją coraz to inne pomysły i sama nie wiem w,którym kierunku to pójdzie.
OdpowiedzUsuń