Tego dnia Nguvu bardzo chciał pokazać siostrom miejsce,
które odkrył, ale niestety miał szlaban, więc siedział na Lwiej Skale zły jak
osa gapiąc się w sklepienie jaskini.
Tymczasem
Uchawi, Nyota i jej przyjaciółka, Maua, obserwowały antylopy pasące się na sawannie. Ona i Nyota były bardzo zafascynowane tą obserwacją tylko Uchawi
strasznie się nudziła. Wolałaby wyruszyć na jakąś przygodę, a nie gapić się na
antylopy, więc postanowiła wymknąć się jakoś spod siostrzanej opieki. Spojrzała
na siostrę, która była zajęta obserwacją i zaczęła się oddalać.
Nagle potknęła
się i wpadła do strumyka. Wtedy zorientowała się że jest na Złej Ziemi.
No
nareszcie jakaś przygoda pomyślała i pewna swego, ruszyła przez Złą Ziemię.
Nagle coś ją przewróciło i przygwoździło do ziemi. Spojrzała ze strachem w górę
i zobaczyła groźną minę małego lewka. Miał czerwony oczy, brązową sierść i
małą, rudą grzywkę.
- No,
no, no kogo my tu mamy – odezwał się lewek dość chłodnym tonem – małą zagubioną
lwiczkę.
-
Wcale nie jestem taka mała! – odezwała się wyniośle Uchawi.
-
Może trochę grzeczniej – odpowiedział jej lewek coraz bardziej wściekły.
Lwiczka
pokazała mu język. Lewek był już tak zły, że nawet nie zauważył, kiedy lwiczka wyśliznęła mu się z łap i zaczęła uciekać. Lewek ruszył za nią i udało mu się
ją zapędzić w ślepy zaułek.
- Stąd nie ma ucieczki – powiedział – nic ani nikt cię nie uratuję.
Uchawi
już wyciągnęła łapę, żeby wymierzyć mu jakiś cios, kiedy poczuła lekkie ukłucie
i po chwili z jej wyciągniętej łapy wystrzelił snop białego światła, który
ugodził lewka w oko. Lewek zaryczał i
upadł wyjąc z bólu.
Wystraszona Uchawi rzuciła się do ucieczki. Gdy już
prawie doszła do granicy poczuła, że z każdym krokiem zaczyna ją coraz bardziej boleć łapa i, że staje się coraz słabsza.
-
Wytrzymam to, wytrzymam – powtarzała by dodać sobie otuchy.
Jednak gdy przechodziła obok baobabu Rafikiego zabrakło jej
sił i zemdlała.
Gdy obudziła się
następnego dnia czuła się jakby ją zebra kopła. Wstała i zobaczyła że siedzi na
jednej z gałęzi baobabu Rafikiego, a sam Rafiki stoi prz pniu drzewa i coś maluje. Nagle
Rafiki odwrócił się do niej i uśmiechnął się.
- Dzień dobry Uchawi – powiedział – mam nadzieję, że dobrze
się czujesz.
Uchawi przytaknęła i znów poczuła, to nieprzyjemne ukłucie
w łapie, ale już mniej bolesne niż wcześniej. Rafiki podszedł do niej, obejrzał
jej łapę i roześmiał się:
- HAHA JUŻ CZAS!!! – wrzasnął.
Co to za snop światła?
OdpowiedzUsuń