Następnego
ranka było tak gorąco, że lwice musiały już o wschodzie słońca wstać, żeby
podczas polowania nie usmażyć się w słońcu. Nawet lwiątkom nie chciało się
nigdzie ruszać. Zresztą na sawannie nie było żywego ducha, więc i tak by im się
nudziło.
Uchawi siedziała przy mamie, która akurat drzemała.Wcale nie zapomniała o tym co jej powiedział Rafiki, tylko po prostu czekała na odpowiedni moment. Nie wiedziała czy powinna, ale czuła, że ten moment nadszedł.
Ostrożnie rozejrzała się po jaskini. Wszyscy dokoła spali wyłącznie z Nguvu i Nyotą. Uchawi podeszła do nich i już miała zacząć ich budzić, gdy do groty wszedł Simba i zaryczał. Wszystkie lwice jedna po drugiej się budziły.
Kilka godzin później rozpoczęła się ceremonia. Wszystkie zwierzęta zebrały się pod Lwią Skałą. Właśnie przybył Rafiki, który miał poprowadzić ceremonię. Najpierw na czubek Lwiej Skały weszli Simba i Nala. Zaryczeli a następnie się wycofali, składając pokłon Kovu i Kiarze. Potem wkroczył Rafiki, malując znaki na czołach nowych władców i ich dzieci, które też tam były. Na końcu nowi władcy i staży wkroczyli na czubek Lwiej Skały i zaryczeli, a za nimi całe stado. Rafiki puścił oczko do Uchawi na co ona się uśmiechnęła. I tak zakończył się ten upalny dzień.
Jednak Zira obserwowała całą ceremonię z bezpiecznej kryjówki i obmyślała swój podstępny plan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz